Był gość. Rzucał się w bramy,
na Puławskiej wyrywał znaki, chował po domach,
piwnicach, garażach, kradł ławki z parku,
psom wiązał ogony.
Dla niepoznaki farbował łokcie; pod kinem Moskwa
szósty w kolejce, po zanik pamięci i alibi wsteczne.
Ścigał złych ludzi choć sam był draniem,
czekał na sąd ostateczny kulejąc
po postrzale.
Trafili go kulą utoczoną w śniegu, wystrzeloną
z Morskiego Oka. Wybuch nastąpił o szóstej trzydzieści,
ktoś potem grzebał w jego zwłokach,
mówiła, że miała z nim dzieci.
Był taki gość, co mierzył czas odwrotnie,
na klepsydrze pisano, że był dobry żołnierz.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz