środa, 27 lipca 2011

safari

Zdejmuj czapkę i siadaj, czas jest niezauważalny.
Ojciec śpi pod podłogą, brat jest chory, majaczy,
ma w podbrzuszu boleść. W piwnicy Niutek posiada
dwa słonie, kolibry z miedzi, piasek łatwopalny.

Popatrzę chwilę, wejdę na balkon, poparzony od
suchych brukowców. Dżipy stoją przed Pingwinem.
Dachy srają na parapety, w wąskie szyjki wtłaczają
pokost i łatwopalne ciecze.

Głowa mnie boli po wczorajszej spowiedzi, ataku
gzów i tropikalnych jeży. Wstań, orzkurwa, razem chodźmy,
w alejkach ZOO zgubimy pojęcie [Skośni rzucają małpom
sajgonki,  nie ruszaj, są nieprzytomni]

Pamiętasz łyżwy na Wiśle po czteroletnim lodzie,
przeręble, Ząbkowską, najtańszą wódkę?  Chcieliśmy być,
tylko wczoraj, nigdy nie czekać do jutra.

piątek, 22 lipca 2011

po trzydziestce

Lynda Hull "At Thirty"

Całe lata widziałam tylko noce: automaty,
nawilżone ulice, stromizny  Lower East Side

z wąskimi pokojami, gdzie wszyscy uśpieni obracają się
pod nieznanym niebem. Biegłam, kiedy drzwi  przemówiły

- pełne dymu i błyskawicznych zamków. To było tylko
hałasujące  serce, ulatująca echolalia  ja chce, ja chcę

aż do wyczerpania, do kiedy byłam gościem w jarzmie
mojego ciała, na ostatnim skraju lądu, gdzie rzeka

miesza się z morzem i odległym, wybielonym światłem,
uległa i rozdarta muszę zawczasu klękać, jak

barka, która gubi cały ładunek szlachetnych kamieni,
za mną blask fasady z gołębi

chowających opalizujące skrzydła.  Ich głosy odbiją się
echem w moim głosie, nadają imiona tym co zginą i tym
co przetrwają.


---------------------------------------------------------------------
Lynda Hull (1954 - 1994) - amerykańska poetka pochodzenia żydowskiego, ur. w Newark, New Jersey. Laureatka wielu nagród poetyckich, m.in Carl Sandburg Award i Edwin Ford Piper Award of Poetry, nagrody Juniper'a. Swoją wnikliwą obserwację otaczającego ją świata zakończyła tragicznie. Zginęła w wypadku samochodowym w Plymouth, Massachusetts.

środa, 13 lipca 2011

rozwiązek

Mam obopólne, kieszonkowe ręce,
Nawet kiedy wyjmę, twoich nie pomieszczę.


Reakcja źrenic, podzielność uwagi, ćwiczenia
z terapii DDA - w pracy, na postoju rozdygotanych
taksówek, podczas reklamacji w sklepie z butami, kiedy
przychodzisz bosa, bez paragonu.

Skocz mi do gardła i zatkaj przełyk, bo nie przestanę,
mówić w trybie oznajmującym. Dogaszasz pety
na młodej sykomorze, bezwonnym przytułku stawonogów.

To co nieistotne „wypluć i przepłukać”,
mogę wysłać do ciebie
niewiadomość – ze złośliwie ciężarnym załącznikiem.

Zatoczyliśmy okrąg. Kogo musieliśmy mijać,
że nakręcono o nas ten skurwiały
krótki metraż. My, psy, cho, hen-thai.