Niedziela została przełożona na sobotę.
Za dużo się dzieje w poniedziałek. W środę nerwowo,
picie i spanie. We czwartek wysychają oczy.
Popołudnia będą poplamione ropą, zamiast ptaków
mogą latać drzewa. Wyjące konstrukcje z magnezu
i tytanu każą sobie urządzić piekło, z widokiem
na nasze domy.
Nie chcę mieć rodziny - roboczej, tymczasowej
pojawiającej się w innych porach. Nie będę mógł wtedy
być tak absolutnie, wykupić last minute do Guantanamo.
Zamówienia na ojców spadają z biurek, podpalam
jeden egzemplarz nad gazem.